Wysłany: Nie 14 Mar, 2010 11:41 Lolek z łodzkiego schroniska
Witam, jutro kończy się okres kwarantanny psa, który przebywa od dwoch tygodni na marmurowej. Pies został przywieziony - szwendał się po mieście (schronisko jest przepełnione więc nie przyjmuje psów od prywatnych właścicieli). Odwiedzaliśmy Lolka, jednak widzieliśmy się z nim zaledwie kilka minut - nie moglismy go wziąć na spacer, jedynie wolontariusz go otrzymał na smyczy a weterynarz stała z nami, później powiedzili ze wracają do pracy. Dlatego też nie udało się dobrze poobserwować jego zachowania. Z wstępnych obserwacji - pies łagodny, spokojny - wokół stało kilka psów na wyciągniecie reki, które wsciekle ujadały a Lolek chciał je tylko powachac - nie zjezył, się, ogona nie podkulił. Niestety przez te psy i my nie moglismy za duzo zaobserwować, poniewaz na nich skupiał uwagę. Kilka razy przez chwile sie do nas ucieszyl, zaraz pozniej zajmowal sie juz psami. Jedzeniem pogardził.
Teraz co do zdrowia - chudy, czerwone oczy i pychol i problemy z odbytem - bardzo opuchniety, i czerwony.Czasem u bardzo starych psów mozna cos takiego zaobserwowac. Pies po wyjsciu od razy zrobil siku i kupe, choc kupa to az ciezko nazwac. Była tam też krew więc szybko odwrócil sie aby zjesc.
Postaram się wziac jeszcze jutro wolne w pracy i obejzec psa, jesli sie uda oczywiscie. Dobrze by było go już wyciagnac ze schronu, niestety przerobiłam juz mase pomysłów i staneło na tym, ze na tymczas go nie wezmiemy, z powodu Antka bo chlopaczyna może się nie dogadać z nowym kolega. Mozna sprobowac ale... przyjedziemy z psem, nie wyjdzie i co wtedy?
Dlatego zgłszam się z prośbą - czy ktoś z Was mogłby dać Lolkowi tymczas?
Na samym poczatku - przepraszam ale nie zrobilam zdjecia. Opisowo - stan psa bardzo się pogorszył, odkąd byłam u niego tydzien temu. Nie wiem czy to dobre okreslenie ale wyglada to jakby pies po prostu gnił.. Moze to wynik CCD i gonienia za ogonem, rozgryzł go i taki skutek ale jeśli dalej tak bedzie to wyglądało, to ogon bedzie do amputacji - on na prawdę wygląda jakby zgnił. Jest przeraźliwie chudy - za zebrami nagle widać wielką przepaść i talię, która ma objętość mojego ramienia. Pobijany, brudny, w bardzo złej kondycji (choć brud to akurat normalne dla psów, przebywających w schronisku). Co do zachowania - widać, że schronisko źle na niego wpływa. Bardzo zamknięty z w sobie, mnie oraz pracownika totalnie olał, jak poprosiłam, abysmy odeszli troche od psów i wołałam go (generalnie odstawiałam czubka, żeby go jakoś na sobie skupić), on totalnie mnie olewał. Nie szuka juz kontaktu, za pierwszym razem jeszcze troszkę zainteresowania okazywał - przynajmniej chwilę popatrzył. Chciałam go wziąć na spacer albo iść nim do jakiegoś pomieszczenia bez psów, jednak wiązałoby się to z przejściem między ujadającymi psami, a na to opieka schroniska się nie zgodziła - sama zesztywniałam jak przechodziłam pomiędzy zajadle szczekającymi psami w odległości na wyciągnięcie ręki. Z tego co z nimi rozmawiałam - nie pogryzł, do psów raczej nieagresywny, do kotów nie mogliśmy iść. Ogólnie widać że nie za bardzo chcą się nim zajmować - podobno był tam jakiś bulterier, który pogryzł wszystkich, widać że bulterier według nich nie znajduje się w pierwszej dziesiatce ulubionych ras.
Wszystko powyższe to opis tego, co zastałam, jeśli mogę coś dodać od siebie (jako laik posiadający własnego pieszczocha, nie jako znawca psich zachowań), uważam że pies się cholernie zamknął w sobie, schronisko jest ostatnim miejscem, w którym powinien się znaleźć, nie szuka kontaktu, po prostu jest. Gdyby trafił do kogoś na tymczas, to do kogoś kto ma doświaczenie w pracy z psami. Wymaga też leczenia, bo jego stan jest okropny.
W schroniskach większość psów to psy łańcuchowe, które się zgubiły lub ktoś je porzucił, one się jakoś trzymają. Psom domowym jest tam bardzo trudno.
tak jak rozmawiałyśmy, napisałam maila do mojego weta, co ma szpital przy lecznicy, z zapytaniem o koszty dniówki dla Lolka.
Dałam tez w mailu link do tego tematu, aby pan doktor mógł mieć wgląd w temat Lolka. Jezeli by to "wypaliło"... wtedy bym go zawiozła ze schronu do lecznicy.
W kazdym razie napewno potrzebne i tak jakieś zrzutki na leczenie Lolka, jak coś to czasem dysponuję w sobote od rana, chyba, ze bedzie sprawa na cito, to wtedy wyjątkowo przed sobota, bo normalnie w tygodniu mi nie pasuje...
to jedna z propozycji pomocy Lolkowi
[ Dodano: Wto 16 Mar, 2010 10:38 ]
Cytat:
633
numer chip: 985121017348122
imię: Lolek
płeć: pies
wiek: ok. 4 lat
wielkość: srednia
rasa: bullterrier
data przyjęcia: 2010-03-01
kwarantanna do 2010-03-15
przebywa w boksie: pawilon 6
pisze post pod postem, zeby się odznaczył, własnie rozmawiałam telefonicznie z panem doktorem, naświetliłam całą sprawę, podałam dane Lolka.
pan doktor współpracuje ze schroniskiem i pomaga psom w Łodzkim schronisku ( tu taka historia za przykład ), ma zadzwonic do szefowej, aby przywieziono Lolka ze schroniska na konsultacje do lecznicy, konsultacja by nas nic nie kosztowała, wtedy będziemy wiedzieć coś wiecej, ja umówiłam sie z panem doktorem na dzis wieczór, ze podjade i jeszcze porozmawiamy, moze juz będzie wiadomo coś więcej i wtedy jakies decyzje będziemy mogli podjąc
_____________________________ "Najgorszym grzechem nie jest nienawiść, ale obojętność, bo jest nieludzka..."
- George Bernard Shaw
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach