Wysłany: Nie 06 Wrz, 2009 14:07 Kolejny bullbiedak w Zyrardowie
Bylam tam dzisiaj. Wlasnie siedze i pije drina bo sie nie moge pozbierac. Malutkie schronsiko ktorym opiekuje sie i zatrudniowa w nim jest az cala jedna osoba, na zmiane z inna babeczka. Wszystko. Przepelnione na maxa. Psy leza we wlasnych odchodach bo nikt ich nie wyprowadza, zreszta nie ma kto. Pani kierownik calkiem ogarnieta choc sama siedzi i pracuje w kanciapie na piec kaflowy (taki staaary co sie kiedys na takich wszystko gotowalo).
Bulis u ktorego bylam jest naprawde ladny ale...troszke za bardzo skupiony na wlasnym ogonie. Jest juz po kwarantannie i po obcieciu jajek, zachipowany. Pozniej wstawie zdjecia.
Chce powiedziec jeszcze co tam zastalam: przygladalam sie bulikowi, stalysmy z jedna wolontariuszka az tu nagle za nami jazgot i psi krzyk: w boskie za naszymi plecami dwa psy rzucily sie na trzeciego. Nie ostrzegawczo ale z checia mordu, gryzly go jeden w gardlo drugi w noge...przed oczami mam ten obraz az do teraz. Darlam sie z nieboglosy, rzucilam w nie miotla ale to nic nie pomagalo. Gryzly sie bardzo agresywnie z minute, dopiero kierowniczka wpadla do boksu, oblala je woda i zaczela wlasnymi rekoma wyrywac psy za nogi. Bylam w szoku! odciagnela jednego to drugi sie rzucal, jeszcze chwila i by go rozerwaly...Podziwiam te kobiete za odwage i poswiecenie bo ja bym sie zesr..... ze strachu.
Piec minut pozniej przyjechali jacys panstwo z owczarkiem niemieckim. Ona starsza babka, zaryczana i w jakiejs traumie: pies zostal im podrzucony niby na jeden dzien, ale wlasciciel nie wrocil. W miedzyczasie przez 5 dob jak z nimi byl zdarzyl juz pogryzc i ludzi i zwierzeta. Mieli juz i straz i policje na karku wiec przyszli oddac psa do schronu i co? NIE MA MIEJSCA. Fizycznie nie bylo gdzie go upchac. I znowu roszady ktorego psa gdzie dorzucic zeby nie bylo jadki. Mowie Wam, nie moge sie pozbierac. Najgorsze jest to ze zbliza sie zima i nie wiem jak te psy tam przezyja. Schronisko nie ma swojej strony www wiec nikt o nim nie wie i nie ma jak pomoc. Mi rece opadaja, bo wiem ze ludzie cierpia na ogolna znieczulice i chocbym pisala nie wiem ile postow to i tak co to da? ...A moze sie myle?
Niestety w moim mieście jest to samo Taki sam piec o którym pisałaś...i psami "opiekuje" się jedna osoba.. Z powodu braku miejsc właściciel na terenie schroniska postawił kilka bud z łańcuchami...Psy sa przykute do nich i biegają bo trawie..nie wiem jak przetrwają zimę;/
Byłam tam ostatnio zawieść karmę i kołdry i ten widok mnie przeraził
Bida ktora jest jeszcze na plauchu to taki 80 % bulis, stary i pogryziony. Jest tam juz 8 miesiecy ale to nie znaczy ze ma tam zostac do konca zycia? Jade do niego w przyszly weekend, porobie fotki i postaram sie go wyciagnac na spacer. Zaloze kolejny watek i znowu bede zebrac o kase....
a czy jest szansa na jakies fotki tego psiaka? ludzie są wzrokowcami, napewno z fotkami bedzie łatwiej, bo moze ktos zobaczy i akurat się zakocha i powie - ten zaden inny, czego biedakowi zyczę
_____________________________ "Najgorszym grzechem nie jest nienawiść, ale obojętność, bo jest nieludzka..."
- George Bernard Shaw
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach